Stereolab - Instant Holograms on Metal Film

Angielski przymiotnik cerebral, oznaczający coś „mózgowego”, ale też „wymagającego wysiłku intelektualnego”, przynależy do świata medycznych czasopism naukowych – nigdy nie odnotowałem go w powszechnym użyciu. Tymczasem w kontekście „Instant Holograms on Metal Film” pojawia się w co najmniej dwóch niezależnych od siebie recenzjach. Obrazuje to niebezzasadną skłonność do traktowania katalogu Stereolab w kategoriach kursu akademickiego z dostosowywaną do treści specjalistyczną nomenklaturą. Nielinearna muzyka, wydumane tytuły nagrań oraz nieukrywana w tekstach fascynacja futuryzmem, wzbogaconym socjoekonomicznymi wtrąceniami. Zebrane razem utrwaliły stereotyp zespołu, o którym łatwiej (ciekawiej) się pisze, niż się go słucha. Trudno wskazać drugiego wykonawcę tak bardzo zaklętego w mnogości epitetów zaczerpniętych że świata mechatroniki czy astrofizyki. Stereolab uchodzą za trudnych w odbiorze, ale niekoniecznie pretensjonalnych, bo przecież kibicowanie post-modernizmowi jest w cenie. Nie zamierzam z tym polemizować, chociaż nie dostrzegam powodów, dla których Tim Gane miałby mówić nieprawdę, określając twórczość grupy mianem popu – w końcu to tam zmierzają wszystkie drogi. Charakter premierowego materiału nie zwiastuje w każdym razie percepcyjnego zwrotu. „Instant Holograms on Metal Film” to (ponownie) nagranie wieloprzymiotnikowe. Tuż przed postawieniem pauzy w 2010 r., Stereolab mieli za sobą dłuższy okres tworzenia kompozycji o coraz wyższej gramaturze, co uzyskiwali kosztem ich rozbudowywanych form. Powoli dociskana sprężyna odbija teraz ze zdwojoną siłą, czego przykład stanowią progresywnie falujące „Immortal Hands” czy „Melodie is a Wound”. Drugi z wymienionych utworów to jakościowe apogeum płyty; kawałek momentalnie znajdujący we mnie przyjaciela i odwołujący się do dawnych namiętności. To jak wypadkowa analogowej przebojowości „Emperor Tomato Ketchup” oraz metodyczności „Dots and Loops”. Oba odniesienia okazują się bardziej niż trafne także w przekroju całego albumu. Wystarczy spojrzeć na taką oto listę: organy, pianino elektryczne, wibrafon, klarnet, syntezator analogowy, Wurlitzer, flet, puzon, marimba, saksofon, kolejne modele syntezatorów (Moog, Clavinet), a także nieodzowny melotron. Zestawienie pobudza wyobraźnię, lecz oślepiająca retromania jest czymś, co u Stereolab nosi miano codzienności. „Instant Holograms on Metal Film” zdecydowanie nie dorównuje awangardowym zacięciem wielu ze swoich poprzedników, jednak dobrze rozporządza powierzonymi mu talentami. Co ciekawe, spora część materiału dryfuje w stronę bardziej refleksyjnych tonów, tak jak zaśpiewany po francusku Le coeur et la force”' czy maksymalnie zrelaksowany i totalnie romantyczny „Transmuted Matter”. Dla równowagi, dużo wigoru wnosi pełen kontr-melodii „If You Remember I Forgot How to Dream Pt. 1, a także pędzący jak cząstki w cyklotronie „Electrified Teenybop!”  niestety, odcięcie się od naukowego języka nie zawsze jest, jak widać, możliwe. Nie ma przy tym na płycie ani jednego dźwięku, który wcześniej nie funkcjonowałby już na licencji Stereolab. Ich muzyka, jakkolwiek niosąca ze sobą strumień ocieplającego światła, zawsze unosi tumany kurzu historii. Stawiając nieintencjonalny opór duchowi czasu, ignoruje każdy kanon za wyjątkiem tego, z którego sama się wywodzi. To jedyny radykalizm, pod który warto się podpiąć. Wystarczy tylko odebrać sygnał – oczywiście analogowy.

 

23/05/25, Duophonic.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lista Kolektywna - Notowanie 45 (22.09.2024)

Lista Kolektywna - Notowanie 49 (20.10.2024)

Lista Kolektywna - Notowanie 48 (13.10.2024)